Rosja znajduje się w trudnej sytuacji, brakuje jej środków na zakup towarów. Taka sytuacja nie zdarzyła się od ćwierć wieku. Mieszkańcy Rosji są zaniepokojeni.

Wolumen handlu między Rosją a krajami UE, który odpowiada za 15 proc. światowego PKB, spadł w lipcu 2024 r. do najniższego poziomu od 1999 r. — podała agencja RIA Novosti, powołując się na statystyki Eurostatu. Całkowity obrót handlowy między nimi w tym miesiącu wyniósł zaledwie 4,6 mld euro (ok. 20 mld zł). To ponad cztery razy mniej niż przed wojną — wtedy był to ok. 250 mld euro (ok. 1,1 bln zł) rocznie, blisko 20 mld euro (ok. 86 mld zł) miesięcznie.

Dostawy europejskich towarów do Rosji spadły do 2,4 mld euro (ok. 10,3 mld zł) — to blisko trzykrotnie mniej od poziomu sprzed wojny. Wtedy ta wartość wynosiła rocznie ok. 90 mld euro (ok. 385 mld zł), a miesięcznie — 7,5 mld euro (ok. 32 mld zł). Na liście europejskich dostaw do Moskwy znalazły się głównie leki (634 mln euro, ok. 2,7 mld zł), sprzęt (262 mln euro, ok. 1,2 mld zł) i instrumenty optyczne (203 mln euro, ok. 868 mln zł).

Rosja praktycznie nie ma za co kupować europejskich towarów. Po agresji na Ukrainę ucierpiał bowiem również jej eksport do Unii Europejskiej — w porównaniu z lipcem 2021 r. spadł o 81 proc. W lipcu wyniósł zaledwie 2,5 mld euro (ok. 10,9 mld zł) wobec średnio 13,2 mld euro (ok. 56,6 mld zł) miesięcznie w 2021 r. Wraz ze spadkiem eksportu zmniejszył się również napływ europejskiej waluty. Rosyjski eksport do UE osiągnął poziom najniższy od 1999 r.

Skromny wolumen rosyjsko-europejskiego handlu w najbliższej przyszłości może się jeszcze bardziej skurczyć. Raiffeisen Bank — ostatni duży bank UE, który nadal działa na rynku rosyjskim — we wrześniu zacznie się z niego wycofywać. Dotąd odkładał tę decyzję, tłumacząc, że liczy na „szybkie zakończenie” inwazji Rosji na Ukrainę, na co się nie zapowiada.

W pierwszej kolejności planuje ograniczyć płatności transgraniczne. Ze względu na wymagania Europejskiego Banku Centralnego zamierza pozostawić możliwość prowadzenia operacji handlowych tylko dla niewielkiej liczby dużych firm. Uderzy to przede wszystkim w importerów dóbr konsumpcyjnych.

  • Chiny odwracają się plecami do Rosji.
  • Nie chcą „brudnych” juanów kupowanych w Moskwie.
  • Rosyjscy importerzy lamentują.

Jedno z nich uważa, że doprowadzi to do dalszej redukcji asortymentu w sklepach, które po wojnie straciły już znane marki obuwia, odzieży, akcesoriów, mebli i innych towarów. Konsumenci zauważą brak marek, do których byli przyzwyczajeni przez wiele dziesięcioleci, w sklepach pojawi się kolejna luka — ubolewa źródło The Moscow Times.