Władimir Putin musi zadać sobie pytanie, czy nie stanie się kolejną ofiarą „sierpniowej klątwy”, która od ponad trzech dekad ciąży nad Rosją — pisze „The Times”. Putin wierzy, że magia da mu zwycięstwo. Tak idzie w ślady dyktatorów, którzy bardziej opierali się na wróżbitach niż ekspertach.
12 sierpnia 2000 r., kilka miesięcy po objęciu władzy, Putin doświadczył pierwszego poważnego kryzysu — wywołany on został zatonięciem atomowego okrętu podwodnego Kursk. W tragedii zginęło 118 marynarzy. Rosyjski przywódca stanął wówczas w obliczu poważnej krytyki. Zapytany przez amerykańskiego prezentera telewizyjnego Larry’ego Kinga o to, co stało się z okrętem podwodnym na Morzu Barentsa, Putin uśmiechnął się i odpowiedział zdawkowo: „zatonął”.
„Rozdrażnić rosyjskiego niedźwiedzia”. Atak na Kursk daje Ukrainie trzy asy w rękawie. „Putin jest bezradny wobec bezsilności swego wojska”. Prezydent przetrwał ten kryzys. Śmiałe wtargnięcie ukraińskiej armii do regionu Kurska w zachodniej Rosji jest jednak przedstawiane przez przywódców Kijowa jako cios, który może okazać się wyjątkowo bolesny dla reżimu na Kremlu.
Symboliczny początek. W ciągu zaledwie tygodnia walk w niektórych miejscach siły Kijowa posunęły się nawet o 30 km w głąb Rosji. To sprawiło, że Putin stał się pierwszym od czasów II wojny światowej rosyjskim przywódcą, który stracił terytorium na rzecz obcej armii — zauważa „The Times”. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przewiduje, że ofensywa położy kres reżimowi Putina.
Czas ukraińskiej ofensywy źle wróży Władimirowi Putinowi. Od czasu próby puczu przeciwko Michaiłowi Gorbaczowowi w 1991 r. sierpień pozostawał miesiącem katastrof i niepokojów w Rosji. Oprócz zatonięcia okrętu podwodnego Kursk miesiąc ten był naznaczony atakami terrorystycznymi, klęskami żywiołowymi i wyniszczającym kryzysem finansowym. Do końca miesiąca pozostały dwa tygodnie. Dziś Putin musi zadać sobie pytanie, czy nie stanie się kolejną ofiarą „sierpniowej klątwy” — pisze „The Times”.
Ukraińska ofensywa ma również miejsce nieco ponad rok po tym, jak najemnicy lojalni Jewgienijowi Prigożynowi — zmarłemu szefowi prywatnej firmy wojskowej Grupa Wagnera — zbuntowali się przeciwko kremlowskiemu dowództwu wojskowemu i rozpoczęli marsz na Moskwę, ujawniając kruchość rosyjskiej obrony. To nie przypadek, że Prigożyn zginął w sierpniu.
- „Początkowo nie wierzyliśmy” — Nie są to jednak pierwsze głosy wieszczące upadek Putina. JuŻ wcześniej nie raz przepowiadano odsunięcie go od władzy, a nawet jego „rychłą śmierć” z powodu raka lub innych chorób. Za każdym razem były oficer KGB wychodził z tego niemal bez szwanku i jeszcze bardziej zaciskał pętlę na Rosji.
- Ukraińska ofensywa w rosyjskim regionie jest ciosem dla Władimira Putina, ale przywódca Kremla raczej nie zmieni swojej taktyki — przewiduje „The Times”, powołując się na poglądy niezależnych analityków politycznych.
Według Andrieja Kolesnikowa ludzie gromadzą się wokół swojego kraju, zwłaszcza w obliczu konfrontacji z obcą armią na własnym terytorium. „Dla wielu Rosjan ta flaga symbolizuje Putina. Jakie pretensje można mieć do flagi?” — mówi Kolesnikow. Aleksandr Gabujew, dyrektor rosyjskiego think tanku Carnegie Russia Eurasia Center, uważa, że wielu Rosjan może teraz zgodzić się z Putinem, że wojna w Ukrainie jest konieczna, aby prewencyjnie odeprzeć atak Kijowa i jego sojuszników z NATO.
Pomimo gniewu wywołanego chaotyczną ewakuacją i brakiem skutecznej obrony przygranicznych miast i wsi entuzjazm do tzw. specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie wśród mieszkańców regionów przygranicznych jest większy niż kiedykolwiek — wynika z sondażu miesięcznika „Chronicles”. Chociaż ukraińska ofensywa to upokorzenie dla Putina, jest mało prawdopodobne, aby miała dla niego trwałe konsekwencje — chyba że sytuacja się pogorszy.
- „To poważna porażka, ale nie jest ona strategiczna, przynajmniej w tej chwili. Przy braku innych poważnych niespodzianek tylko wzmocni ona narrację rządu, że jest to walka o samą Rosję” — komentuje Gabujew.
Wynik ukraińskiej ofensywy nie jest jeszcze jasny, ale prawie pewne jest to, że Putin — nazwany przez dyrektora CIA Williama Burnsa „apostołem zemsty” — już zaczął szukać odpowiedzi. „Wróg otrzyma odpowiedź” — głosi rządowy dziennik „Rossijskaja gazieta”.
Wołodymyr Zełenski wielokrotnie powtarzał, że Ukraina zamierza się bronić, dopóki wszystkie rosyjskie wojska nie zostaną wyparte z jej terytorium. Kijów mógłby wykorzystać terytorium zdobyte w Kursku jako kartę przetargową do odzyskania zajętych przez rosyjskich żołnierzy ziem. Putin wydaje się jednak niechętny do rozmow z przywódcami Ukrainy.