To żaden wstyd zająć drugie miejsce np. za Włochami – stwierdza Marcin Możdżonek. Chociaż to wcale nie znaczy, że uważa, że będący liderem światowego rankingu Polacy nie poradzą sobie z mistrzami globu. Po prostu nie w nich ani nie w innych sześciokrotnych medalistach olimpijskich – Brazylijczykach widzi największych rywali drużyny Nikoli Grbicia podczas igrzysk w Paryżu.
Olimpijczyk z Londynu i Rio de Janeiro na własnej skórze przekonał się, jak niebezpieczne może być zbyt łagodne wejście w najważniejszą imprezę siatkarską i ostrzega, że jej magia może sparaliżować każdego.
Marcin Możdżonek: Cieszę się, że będziemy grali w bardzo mocnej grupie, bo od razu zaczniemy turniej z wysokiego C i o to chodzi. Moje własne doświadczenie i w ogóle historia pokazują, że lepiej jest od razu grać z wymagającymi rywalami, wejść w turniej na naprawdę wysokim poziomie – mentalnie i czysto siatkarsko – niż zacząć od słabych przeciwników. Chociaż mamy także takiego jednego w grupie – Egipt.
Igrzyska mają to do siebie, że trochę promuje się tu ideę, że ważny jest sam udział i stąd klucz geograficzny przy ustalaniu składu uczestników. Sportowo ten rywal jest bez znaczenia dla nas i dwóch pozostałych ekip.
„Zajmujemy pierwsze miejsce w światowym rankingu nie bez powodu. Wszyscy muszą się nas bać i czuć przed nami respekt. Trochę się zmieniło pod tym względem, odkąd grałem. Teraz to nas trzeba gonić, a nie my innych.
To nie ma znaczenia. LN to tylko przedsmak tego, co będzie na igrzyskach. Oczywiście, można się pokusić po turnieju finałowym o jakieś wstępne wnioski, jak najbardziej. Ale na pewno niech one nie będą daleko idące. Bo po imprezie w Łodzi będzie można rozpoznać konkretne zagrania, jak zachowują się poszczególni zawodnicy czy przewidywać, co mogą zagrać w przyszłości. Ale tu nikt nie będzie grał swojej najlepszej siatkówki czy – mówiąc kolokwialnie – nie będzie się zarzynał. Bo najważniejszy turniej będzie w Paryżu.
„Tak, ale czy to dobry ruch? Osobiście chyba jednak bym wolał zabrać na turniej finałowy LN najlepszych zawodników. Odpuścić jednemu, dwóm czy trzem graczom, jeśli jest taka konieczność. Pamiętajmy też, że nie trzeba tu od razu wchodzić na 100 procent i na pełne obroty. Ale zobaczymy, jakie to będzie miało przełożenie na igrzyska. Nasza drużyna też nie będzie w tym tygodniu jeszcze grała najlepszej siatkówki.
„Jestem przekonany, że zawodnicy tak na to nie patrzą. Bo – tak jak już rozmawialiśmy podczas tej rozmowy – role się odwróciły. Teraz to my przewodzimy w rankingu, mamy ten komfort i jesteśmy lepsi na papierze.
„Fakt, Brazylia i Włochy dokonały wielkich rzeczy przez te lata, tu nie ma o czym dyskutować. Ale to my jesteśmy liderem światowego rankingu, na co trzeba sobie zasłużyć całokształtem. Teraz pojedziemy na igrzyska, które mają swoją atmosferę, magię i specyfikę i które są najważniejszą siatkarską imprezą. Mimo wszystko nerwy i trema mogą zjeść nawet najbardziej doświadczonych graczy. Chociaż ja teraz przed turniejem olimpijskim w Paryżu jestem dość spokojny o naszych zawodników.
„To nie ma znaczenia. To żaden wstyd zająć drugie miejsce np. za Włochami. Moim zdaniem to także nieistotne. Bo naszym największym rywalem będzie tak naprawdę my sami.