Sesja w środę rozwiała wszelkie wątpliwości co do obecnej sytuacji na parkiecie. Indeks WIG20, który niedawno sięgał poziomu 2600 pkt, teraz spadł poniżej 2500 pkt. Już na początku środowej sesji zaczęła dominować podaż, która z każdą kolejną godziną stawała się coraz bardziej zauważalna. WIG20 łatwo przekroczył poziom 2500 pkt, który twardo bronił w poprzednich dniach.
Pocieszający może być fakt, że spadki nie ograniczały się wyłącznie do warszawskiej giełdy. Obserwowaliśmy również spadki na największych europejskich giełdach, a indeksy w Stanach Zjednoczonych rozpoczęły sesję od obniżek. Byki nie miały silnego oparcia, aby podjąć jakąkolwiek kontrofensywę. Konieczne było zaakceptowanie faktu, że dzień zakończymy na minusie. WIG20 ostatecznie stracił 1,7 proc.
Jasne, że mamy do czynienia z korektą. W przeciągu ostatnich siedmiu sesji, sześć z nich zakończyło się spadkami. Nawet jedna z sesji, która zakończyła się wzrostem, nie była przekonująca – WIG20 zyskał wtedy niewiele, bo zaledwie 0,05 proc. Rynki ponownie przechodzą z fazy euforii w etap lęku. Pojawiają się znowu wątpliwości co do liczby ewentualnych obniżek stóp procentowych przez Fed w tym roku.
Korekta po intensywnych wzrostach jest zjawiskiem naturalnym. Obecnie należy postrzegać tę korektę jako standardową reakcję rynku. Trzeba obserwować uważnie dalszy rozwój sytuacji.