Czy kuloodporny jest Trump? Szef FBI tłumaczy

Prezydent Stanów Zjednoczonych – Donald Trump – został postrzelony przez . Podczas wiecu Republikanina, zorganizowanego na terenie Pensylwanii, zamachowiec zajął stanowisko na dachu jednego z budynków, a potem oddał strzały z karabinu.

W trakcie przemówienia kandydat na przywódcę USA poczuł ból i chwycił się za ucho, które prawdopodobnie przeszyła kula. Następnie, z zakrwawionym policzkiem oddalił się od mównicy, otoczony agentami Secret Service (którzy zapewniają bezpieczeństwo najważniejszym osobom w Ameryce). Zanim zszedł ze sceny, wykonał jeszcze , który obiegł później świat.

Fotografie z tego zdarzenia przejdą do historii, a nieudany zamach może pomóc byłemu prezydentowi ponownie objąć najważniejszą funkcję w USA. Sam Trump, za pośrednictwem swojej platformy TRUTH Social, wskazał dzień później, że to sam Bóg ocalił mu życie. Wielu Republikanów także jest na stanowisku, że to, co się wydarzyło, to rzeczywiście cud. Na dowód pokazują filmy, obrazujące trajektorię lotu kuli, która – gdyby nie przypadkowe odwrócenie się Trumpa w lewą stronę – mogłaby przejść przez jego głowę.

Czy Trump rzeczywiście został trafiony pociskiem w ucho? FBI dopuszcza inną możliwość. Jak się okazuje, to niekoniecznie kula mogła spowodować obrażenia na ciele Trumpa, doprowadzając m.in. do krwotoku. Możliwe, że pocisk trafił najpierw w prompter, a gdy to się stało, pocisk rozpadł się na kawałki. Jeden z odłamków – wciąż będący w ruchu – mógł uderzyć w ucho byłego prezydenta USA. Taką możliwość dopuszcza Christopher Wray.

Przed Komisją Sądową Izby Reprezentantów dyrektor FBI (Federalnego Biura Śledczego stwierdził, że póki co nie wiadomo, jak były przywódca Ameryki doznał obrażeń – podaje amerykański „Newsweek”.

„Nie powinno mnie tu być”. Nie tak dawno Trump – w rozmowie z „The New York Post” – powiedział, że doktor, który zajmował się nim po zamachu, miał stwierdzić, że „nigdy spotkał się z czymś takim”. –. (…) Nie powinno mnie tu być, powinienem być martwy – uważa były prezydent.