W Ukrainie trwa konflikt zbrojny, który pochłania kolejne ofiary. Tym razem poszkodowanymi byli rosyjscy żołnierze, którzy według doniesień ukraińskiego rządu zostali otruci arbuzami w okupowanym przez nich Mariupolu.
Rosyjscy żołnierze zostali otruci arbuzami. Jest to efekt udanej akcji ukraińskich partyzantów. Doradca burmistrza miasta Petro Andriuszczeko poinformował, że otrucie arbuzami było udaną operacją przeprowadzoną przez partyzantów. Ruch oporu prowadzi aktywne działania w tym zakresie, o czym często nie mówi się publicznie, aby ich nie zakłócić.
Partyzanci mieli znaleźć przyjezdnych z Rosji, którzy chcieli zarobić na wykonaniu zleceń. Jednym z nich było dostarczenie arbuzów w atrakcyjnej cenie do bazy wojskowej. Kiedy rosyjscy żołnierze zjedli arbuz, zaczęli odczuwać niepokojące dolegliwości. Co najmniej 12 z nich zmarło, a około 30 trafiło do szpitala z powodu ciężkiego zatrucia.
Według rosyjskiego kanału telegramowego ” „, powołującego się na źródła w policji i FSB, żołnierze mieli otrzymać arbuzy w ramach podziękowania za „ochronę” od mężczyzny o azjatyckim wyglądzie i prawdopodobnie Słowianki. Rosjanie podejrzewali, że ci „podziękowali” mogli być wynajęci przez ukraińskich partyzantów. Jeden z rozmówców stwierdził, że w arbuzach były potężne dawki arsenu.
Urząd Miasta Mariupola pod koniec maja informował, że na terenie miasta doszło do otrucia alkoholem czterech osób. W tym czasie trwały działania partyzantów, którzy zorganizowali wspólnie z ruchem „Atesz” likwidację pseudopolicjantów i żołnierzy.