Aktywista co miesiąc składa pod pomnikiem smoleńskim wieniec z podpisem: „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski”.
W kwietniu prezes PiS próbował odciąć kontrowersyjną tabliczkę, a ostatecznie zabrał kwiaty ze sobą. Tym razem miał jednak inny pomysł. Z ustaleń serwisu OKO.press wynika, że obecni na miejscu funkcjonariusze policji zareagowali na gest Kaczyńskiego, informując, że podejmowane przez niego działania nie są zgodne z prawem.
– A pan chce właśnie, żeby na grób pana ojca czy dziadka nakładano takie napisy? Żarty sobie robicie? Zabronione prawem to jest? Chuliganeria tutaj może to robić – odpowiedział polityk. Stwierdził też, że prowadzi interwencję poselską.
Po tygodniu od zdarzenia okazało się, że warszawska policja zamierza przyjrzeć się legalności działania Kaczyńskiego. Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że funkcjonariusze złożyli do prokuratury wniosek o wszczęcie śledztwa w kierunku nadużycia władzy przez funkcjonariusza publicznego.
„Zgromadzone materiały zostały przekazane do Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ z wnioskiem o wszczęcie śledztwa w kierunku art. 231 Kodeksu Karnego w związku z interwencją poselską” – potwierdził w komunikacie dla portalu rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji podinsp. Robert Szumiata.