Mieszkańcy zaniepokojeni rosnącymi kosztami ogrzewania - opłaty wzrosły sześciokrotnie

Opisana sytuacja dotyczy położonego przy ul. Puławskiej . Jedna z lokatorek skontaktowała się w sprawie z redakcją Kontakt24. Pani Eliza zajmuje . Jak przekazała w rozmowie z dziennikarzami, w jej przypadku rachunek za ogrzewanie i ciepłą wodę .

W podobnej – lub nawet gorszej – sytuacji są jej sąsiedzi. Lokatorka przy ul. Puławskiej w Piasecznie postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i sprawdzić, na jaką pomoc może liczyć. – Jesteśmy załamani, bo . Byłam u Naczelnik Wydziału Lokalowego, która poinformowała mnie, że , co dla mnie jest skandalem. 70 proc. rachunku to centralne ogrzewanie, a 30 proc. to podgrzanie wody i ewidentnie – powiedziała pani Eliza w rozmowie z redakcją Kontakt 24. Dodała, że ” , a stawki podane przez dostawcę energii w ogóle się nie pokrywają”. Kobieta podkreśliła również, że część lokali w jest niezamieszkała.

Urząd Miasta i Gminy Piaseczno, z którym skontaktowali się dziennikarze z Kontakt24, wyjaśnił, że . To właśnie tutaj należy doszukiwać się źródła tak drastycznych dla portfeli mieszkańców podwyzek. – Wspólna kotłownia ogrzewa oba budynki od czasów, kiedy na tym terenie działały dawne zakłady przemysłowe. W związku z kryzysem energetycznym i , które przedsiębiorca musiał kupować na wolnym rynku i , budynku komunalnego – wyjaśniła rzeczniczka prasowa urzędu Joanna Ferlian-Tchórzewska. Dodała, że mając na uwadze , gmina wnioskowała do resortu klimatu o „uwzględnienie tej sytuacji i zapewnienie niższych stawek na zakup gazu również dla przedsiębiorstwa, które ogrzewa budynek mieszkalny”. Jednak odpowiedź ministerstwa była .

Rzeczniczka prasowa urzędu wyjaśniła również, w jaki sposób rozliczane są w takich budynkach. – Kwota zasadnicza to jest podzielony , który otrzymuje gmina od dostarczyciela ciepła. na lokale, które wchodzą w skład tego budynku. Gmina opłaca cześć, która nie jest zamieszkała – czytamy w odpowiedzi, której treść przytacza serwis tvn24.pl.

Co mogą zrobić mieszkańcy? . Joanna Ferlian-Tchórzewska wyjaśniła również, że , bo wiązałoby się z ryzykiem naruszenia dyscypliny finansów publicznych.