Zaskakująco słabe wyniki Biedronki za II kwartał okazały się dobrym papierkiem lakmusowym polskiej branży handlowej. Po Biedronce rozczarowały też Dino oraz Eurocash. Ich notowania na giełdzie spadają coraz niżej, a mimo to nie brak opinii analityków, że akcje są nadal przewartościowane (więcej w ramkach powyżej). Widać erozję marż.
Ostatni sezon wyników pokazał, że utrzymująca się wojna cenowa jest już widoczna w wynikach finansowych, głównie w rentowności. – Wojna cenowa jest najprawdopodobniej także powodem tego, że koszyki zakupowe największych graczy rynkowych notują niską jednocyfrową deflację, co wraz ze słabszymi wolumenami zakupów wpływa negatywnie także na dynamiki sprzedaży porównywalnej – mówi Konrad Księżopolski, dyrektor wykonawczy Haitong Banku. Dodaje, że spadek konsumpcji i cały czas utrzymująca się bardziej zachowawcza postawa konsumentów są oprócz wojny cenowej największym zmartwieniem zarówno sieci detalicznych, jak i inwestorów giełdowych posiadających ich akcje.
Ta zachowawczość w podejściu konsumenta wydaje się nieintuicyjna, zwłaszcza że dynamika wzrostu wynagrodzeń jest wyraźnie wyższa od inflacji, co pozytywnie wpływa na dochód rozporządzalny. – Jednak wydaje się, że obecnie konsument wykorzystuje ten czas na lekką odbudowę budżetów i oszczędności domowych, które zostały nadszarpnięte w okresie piku inflacyjnego, a także ożywienia konsumpcji po okresie pandemii – mówi Księżopolski.
Niedawna zapowiedź Lidla i Dino o przyspieszeniu tempa rozwoju wskazuje, że walka o udziały rynkowe może się utrzymać. W otoczeniu wrażliwego cenowo konsumenta może być także wspierana konkurencją cenową. O skali tego zjawiska zdecyduje także sam konsument: jeśli wolumeny zakupów i skłonność do konsumpcji się poprawią, to być może sieci handlowe także trochę odpuszczą walkę cenową. Czas pokaże, jaki scenariusz wygra.
Czego możemy się spodziewać w 2025 r.?
– Unormowania sytuacji. Obecnie wyniki spółek, jak i siła nabywcza konsumentów pozostają pod wpływem kwietniowego powrotu stawki VAT na żywność, co z jednej strony mocno nadszarpnęło siłę nabywczą konsumenta, a z drugiej ograniczyło możliwości podwyżki cen, prowadzące do zwiększenia marż sprzedawców chcących utrzymać się na mocno konkurencyjnym rynku – komentuje Tymoteusz Turski, analityk XTB.
Dodaje, że w 2025 r. przyzwyczajenia konsumentów powinny zostać zakotwiczone w nowych cenach z podatkiem, a jednocześnie prognozowany spadek inflacji może stanowić impuls do odbudowy konsumpcji. Kluczowe w tym scenariuszu pozostają zmiany kosztów energii. W przypadku dynamiczniejszego wzrostu nawet unormowanie sytuacji konsumenta nie pomoże w odbiciu marż.
Żabka i Studenac dadzą radę
Nie wszystkie sieci handlowe są do siebie porównywalne i nie na wszystkie działają podobne trendy rynkowe. W tym kontekście warto przyjrzeć się społkom handlowym, które według nieoficjalnych zapowiedzi szykują się do debiutu na GPW.
- Najgłośniej jest o Żabce, która zamierza wejść na giełdę jeszcze jesienią. Na parkiet wprowadzić chce ją fundusz CVC Capital Partners. Jeśli potwierdzą się rynkowe doniesienia, kapitalizacja Żabki może wynieść od 7,5 do 8 mld USD, a wartość oferty publicznej od 4 do 6 mld zł.
- Na koniec grudnia 2023 roku sieć liczyła 10 014 sklepów. Ze sprawozdania finansowego za 2023 r. możemy wyczytać, że planowane są otwarcia średnio około 900 sklepów rocznie w perspektywie najbliższych pięciu lat.
- W 2023 r. przychody Żabki wyniosły 19,8 mld zł wobec 16 mld zł rok wcześniej. EBITDA wzrosła do 2,74 mld zł z 2,33 mld zł, a zysk operacyjny do 1,38 mld zł z 1,22 mld zł. Natomiast zysk netto z działalności kontynuowanej spadł do 360,2 mln zł z 384,2 mln zł.
Wojna cenowa między Biedronką i Lidlem uderza rykoszetem w inne sieci detaliczne, takie jak np. giełdowe Dino. Z trwającej w Polsce wojny cenowej w segmencie dyskontów Żabka może wyjść obronną ręką. – Żabka to detalista o zupełnie innym profilu – podkreśla Księżopolski.
- Wtoruje mu Turski. Wskazuje, że Żabka oferuje przede wszystkim wygodę niewielkich zakupów w postaci bliskiej lokalizacji, stąd konsumenci decydujący się na zakupy w tej sieci są skłonniejsi do przyjęcia wyższych cen poszczególnych artykułów niż w przypadku zaplanowanych większych zakupów, jakie zwykle robi się w sklepach dyskontowych.
– Stąd nie postrzegamy obecnych trendów jako niebezpiecznych dla samego IPO, szczególnie biorąc pod uwagę wciąż wysokie poziomy notowań WIG. Relatywnie polski rynek dalej pozostaje niedowartościowany w stosunku do amerykańskiego, a także rynków europejskich – podsumowuje ekspert XTB.
Inwestorzy czekają też na debiut firmy Studenac, która jest największą siecią sklepów spożywczych w Chorwacji.
Studenac może się pochwalić dobrymi wynikami. Średnioroczny wzrost (CAGR) przychodów w okresie 2021–2023 sięga 47 proc. W 2023 r. przychody wyniosły 668,1 mln euro. – Jesteśmy zadowoleni z poziomu rentowności i widzimy możliwość dalszej jej poprawy – mówi prezes Studenaca.
Zapytany o debiut giełdowy i strukturę ewentualnej oferty publicznej odpowiada: „Te pytania muszę pozostawić bez komentarza”.
Allegro zadebiutowało na GPW jesienią 2020 r., przeprowadzając największą w historii naszego rynku ofertę. Akcje sprzedawano po 43 zł. Po początkowych wzrostach do niemal 100 zł szybko zaczął dominować popyt. Obecnie sięga 37 zł.
Dino to spółka z portfela funduszu EI. Weszła na GPW w 2017 r. Kurs porusza się w długoterminowym trendzie wzrostowym (cena akcji jest ponad osiem razy wyższa niż w IPO), ale w tym roku obserwujemy mocną korektę spadkową. Przybrała na sile, kiedy spółki handlowe zaczęły pokazywać słabe wyniki za II kwartał. Obecnie kurs Dino wynosi 303 zł.
Zdania analityków co do wyceny są podzielone. Eurocash od 2016 r. tanieje na giełdzie. Wtedy za jego akcję płacono ponad 50 zł, a obecnie kurs jest poniżej 10 zł. Od początku 2024 r. spadł o 40 proc.
Jerónimo Martins to notowany na portugalskiej giełdzie właściciel Biedronki. Jego kurs pod koniec lipca załamał się po publikacji słabych wyników za II kwartał. Zyski grupy wyraźnie spadły, a sprzedaż zahamowała.
Przychody sieci Biedronki w II kwartale urosły symbolicznie o 0,1 proc., do 5,8 mld euro. Sprzedaż porównywalna spadła o 0,2 proc. w I połroczu oraz o 5 proc. w II kwartale.
Pepco to sieć dyskontowych sklepów wielobranżowych, właściciel marek Pepco, Dealz oraz Poundland. Weszło na warszawską giełdę wiosną 2021 r. Akcje w ofercie publicznej sprzedawano po 40 zł. Przez pierwsze 12 miesięcy po debiucie kurs był wyższy od ceny z IPO, ale potem zaczął spadać. Obecnie wynosi 17 zł, a wycena całej spółki właśnie spadła poniżej 10 mld zł.