„Żołnierze naśmiewali się ze mnie w momencie, gdy mnie katowali. Dwóch izraelskich żołnierzy złapało mnie za ręce, dwóch innych za nogi, następnie huśtali mną w prawo i w lewo. Dwa razy spadłem na ziemię, przy trzeciej próbie wrzucili mnie na maskę” – taką relację przedstawił w rozmowie z dziennikarką Al-Jazeery Mujahed Abadi, Palestyńczyk, którego izraelscy żołnierze przywiązali do maski wojskowego pojazdu.
Zdarzenie i reakcje
Zdjęcia ze zdarzenia obiegły w niedzielę media. Izraelscy żołnierze wieźli Palestyńczyka na masce samochodu. Do zdarzenia doszło w sobotę podczas izraelskiego nalotu na Dżanin, miasto położone na północy Zachodniego Brzegu.
Palestyński Czerwony Półksiężyc udostępnił w sieci nagranie, na którym widać mężczyznę przywiązanego do maski pojazdu, a agencja Reuters zweryfikowała autentyczność wideo oraz potwierdziła datę nagrania.
W relacji z Al-Jazeera Palestyńczyk opowiada, że żołnierze wożący go na masce przebyli ponad 20 minut. Mówi, że nagrzana maska samochodu boleśnie parzyła mu plecy i że miał nadzieję, że umrze zanim żołnierze dojadą.
Oświadczenie Izraelskiej Armii
Siły Obronne Izraela (IDF) odniosły się do sprawy, informując, że w związku z operacją antyterrorystyczną terroryści otworzyli ogień do żołnierzy IDF, co spowodowało rannego Palestyńczyka. Mężczyzna został zatrzymany pod zarzutem udziału w wymianie ognia, a później przywiązany do pojazdu, co jest sprzeczne z wartościami IDF.
Wojsko podkreśliło, że w sprawie prowadzone jest śledztwo, a ranny Palestyńczyk został przekazany służbom medycznym celem udzielenia pomocy.