Czy Unia Europejska stanęła w obliczu wojny handlowej z Chinami? Niemiecki minister gospodarki odwiedza Pekin.

Nikt nie wątpi w silną pozycję gospodarczą Chin. Unia Europejska może wywołać „wojnę handlową”, jeśli będzie w dalszym ciągu eskalować napięcia – stwierdziło chińskie Ministerstwo Handlu. Chodzi oczywiście o cła na elektryki. Swoją wizytę w Kraju Smoka rozpoczyna niemiecki minister gospodarki Robert Habeck. Czy uda mu się załagodzić sytuację?

Robert Habeck odwiedzający Chiny

Chiny zdominowały wiele sektorów, a import często był koniecznością. O tym, jak istotne są powiązania z chińskimi łańcuchami dostaw, przekonaliśmy się w pandemii koronawirusa, gdy handel międzynarodowy został mocno ograniczony, a czas dostaw znacząco się wydłużył. Kraj, który w raptem 40 lat zmienił się z wielkiego państwa biednych ludzi w globalną potęgę – tak niegdyś na łamach Bankier.pl opisywał Chiny Maciej Kalwasiński. I choć obecnie chińska gospodarka mierzy się z wieloma problemami wewnętrznymi, co szczególnie przejawia się w kryzysie na rynku nieruchomości, to wciąż jest potęgą.

Unia Europejska podwyższyła niedawno cła na elektryki z Chin do nawet 38,1 proc. W reakcji na te wieści akcje chińskich producentów samochodów elektrycznych umacniały się, ale Pekin nie kryje zdenerwowania. Wymiana handlowych „pstryczków w nos” trwa w najlepsze. Chińskie ministerstwo handlu poinformowało w poniedziałek (17 czerwca), że wszczęło dochodzenie antydumpingowe w sprawie importu wieprzowiny i produktów wieprzowych z Unii Europejskiej. UE oświadczyła zaś, że „nie jest zaniepokojona” działaniami Pekinu.

Cofając się nieco wstecz, w kwietniu br., UE wszczęła dochodzenie ws. subsydiowania turbin wiatrowych. Chiny są „bardzo zaniepokojone” – grzmiał wówczas Pekin. Europa na wojnie handlowej z Chinami. „Widmo zniszczenia kolejnych przemysłów istnieje” „Być może przez 10 lat będziemy kupować o połowę tańsze samochody, ale po piętnastu latach naszego przemysłu już nie będzie, a Chińczycy będą mogli podnosić ceny” – mówi w rozmowie z Bankier.pl Jakub Jakóbowski, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).

Niemcy potrzebują Chin, ale już mniej niż kiedyś

Eksperci wskazują, że czynniki gospodarcze i polityczne w coraz większym stopniu sprzyjają stosunkom amerykańsko-niemieckim – podaje Reuters. Ale Pekin ciągle jest istotny dla Berlina – w Chinach działa 5000 niemieckich firm. Jednak Juergen Matthes, szef międzynarodowej polityki gospodarczej w Niemieckim Instytucie Ekonomicznym IW, dostrzegł początek zmiany paradygmatu odchodzenia od bliskich stosunków Chiny-Niemcy, pielęgnowanych przez byłą kanclerz Angelę Merkel w pierwszej dekadzie XXI wieku. – „Wydaje się, że ma miejsce reorientacja – także o podłożu geopolitycznym – z dala od systemowego rywala Chin i w kierunku partnera transatlantyckiego, Stanów Zjednoczonych” – stwierdził.

Szacuje się, że wartość wymiany handlowej Niemcy-Chiny w I kwartale 2024 r. wyniosła 60 miliardów euro (ok. 64 miliardy dolarów) i była mniejsza niż łączny wolumen handlu amerykańsko-niemieckiego, który wyniósł 63 miliardy euro. To odwrócenie 8-letniego trendu, kiedy to Chiny były głównym partnerem handlowym Niemiec. Oficjalne dane opublikowane w piątek podkreślają tę zmianę: niemiecki eksport do Chin spadł w maju o 14 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym, podczas gdy eksport do Stanów Zjednoczonych wzrósł o 4,1 proc. – podaje Reuters.

Maximilian Butek, dyrektor wykonawczy Niemieckiej Izby Handlowej we Wschodnich Chinach, powiedział Reutersowi, że niemieccy partnerzy handlowi na razie pozostają zaangażowani w chiński rynek i, że w ich przekonaniu w ciągu najbliższych kilku lat nastąpi ożywienie popytu”.

Niektórzy ekonomiści nie są jednak optymistycznie nastawieni. Wskazują, że kryzys na rynku nieruchomości, wysokie zadłużenie samorządów oraz ogółem słabnąca aktywność w Chinach mogą doprowadzić do okresu stagnacji. Bardzo podobnego do „straconych dziesięcioleci” Japonii, które rozpoczęły się w latach 90. XX wieku.

UE i Chiny na kolizyjnym kursie?

Unia Europejska może wywołać „wojnę handlową”, jeśli będzie w dalszym ciągu eskalować napięcia – stwierdziło w piątek chińskie Ministerstwo Handlu. „Odpowiedzialność leży całkowicie po stronie europejskiej” – dodano. Oświadczenie ministerstwa handlu o ryzyku „wojny handlowej” zostało opublikowane na około godzinę przed przybyciem niemieckiego ministra gospodarki Roberta Habecka do Pekinu, gdzie ma on wyjaśnić chińskim urzędnikom niedawne ogłoszenie ceł, eliminując jednocześnie ryzyko odwetu ze strony Chin, który mógłby zaszkodzić niemieckim przedsiębiorstwom – podaje Reuters. Robert Habeck ma więc przed sobą trudne zadanie.

Dzień wcześniej, rzecznik Ministerstwa Handlu He Yadong powiedział, że KE „obowiązkowo zażądała” od chińskich producentów samochodów przekazania „bezprecedensowej” ilości informacji i „więcej niż to, co jest wymagane do dochodzenia w sprawie ceł wyrównawczych”, zapytana przez chińskie radio państwowe, czy UE próbowała „szpiegować” chiński przemysł pojazdów elektrycznych – donosi Reuters.

W 2023 roku niemieckie koncerny motoryzacyjne sprzedały w Chinach prawie 29 proc. ze wszystkich wyprodukowanych samochodów. W pierwszych 10 miesiącach zeszłego roku chiński import samochodów i części samochodowych z Niemiec osiągnał prawie 20 mld USD – podawało w grudniu Ministerstwo Handlu w Pekinie.

Jednym z najważniejszych wydarzeń tego roku o znaczeniu światowym są jesienne wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Nie jest do końca jasne, kto zostanie kolejnym prezydentem. Jak podaje Forbes, z ostatnich sondaży wynika, że Donald Trump ma 47 proc. poparcia, a Joe Biden 46 proc. Eksperci przewidują, że jeśli Donald Trump wygra listopadowe wybory w USA i zepchnie Stany Zjednoczone na bardziej protekcjonistyczną ścieżkę, podnosząc cła na import ze wszystkich krajów, istnieją duże szanse, że przerodzi się to w światową wojnę handlową.