Kto będzie rządził po zwycięstwie SPD w wyborach w Brandenburgii?

Ostatnie dni przyniosły wzrostowe odreagowanie po sporej przecenie na nowojorskim parkiecie z początku września. Poprzedni tydzień był pod tym względem najgorszy od marca ubiegłego roku, a spadek S&P 500 o niemal 4,3 proc. musiał zrobić wrażenie i zachwiać morale byków, które jeszcze niedawno cieszyły się historycznymi rekordami indeksów.

Wall Street odrabia straty, ale niepewność pozostaje Do czwartku S&P 500 wzrósł o 3,5 proc., Nasdaq Composite szedł w górę aż o 5,3 proc., a Dow Jones o niemal 1,9 proc., chociaż w środę ten ostatni przez moment zbliżył się do psychologicznej bariery 40 tys. pkt. Środowe dane inflacji w Stanach Zjednoczonych w sierpniu najwyraźniej nie zrobiły większego wrażenia na inwestorach.

Wszystko wskazuje na to, że większym dla nich zmartwieniem pozostaje sytuacja na amerykańskim rynku pracy. Słabsze ostatnio doniesienia na nowo wzbudzają obawy o możliwość wystąpienia recesji lub chociażby poważniejszego obniżenia się tempa wzrostu gospodarczego w największej światowej gospodarce.

Jednocześnie zwiększają się nadzieje na to, że Fed we wrześniu dokona cięcia stóp większego niż o 0,25 pkt proc. Prawdopodobieństwo takiego ruchu nie jest jednak zbyt wysokie. Inflacja CPI obniżyła się do 2,5 proc., a więc nieco mocniej, niż się spodziewano, ale z kolei jej miara bazowa utrzymała się na relatywnie wysokim poziomie 3,2 proc. Sytuacja nie jest więc jednoznaczna, a trzeba pamiętać, że Rezerwa Federalna zwraca uwagę na „solidne zakotwiczenie” inflacji i oczekiwań względem niej.

Do celu inflacyjnego, jaki sobie stawiają amerykańskie władze monetarne, jeszcze trochę brakuje i w tej sytuacji trudno spodziewać się radykalniejszych ruchów. Zresztą można obawiać się reakcji rynków finansowych, gdyby faktycznie doszło we wrześniu do cięcia stóp o 0,5 pkt proc. Na razie dolar lekko zyskuje, a rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych odbija po ostrym spadku z pierwszych dni września.

Nastroje na europejskich parkietach

Główne gospodarki naszego kontynentu również mają swoje kłopoty, ale nastroje na europejskich parkietach, w szczególności na niemieckim, pozostają w ostatnich dniach umiarkowanie dobre. Do czwartku DAX wzrósł o 1,2 proc., powracając do trwającej od początku sierpnia tendencji wzrostowej, w wyniku której zyskał łącznie nieco ponad 7 proc., chociaż w pierwszych dniach września rósł jeszcze mocniej, zbliżając się do psychologicznego poziomu 19 000 punktów.

Do rekordów wciąż daleko w Paryżu, chociaż CAC 40 wzrósł w ostatnich dniach także prawie o 1,1 proc. Londyński FTSE 250 szedł do czwartku w górę niespełna o 1 proc., a Stoxx Europe 600 zaledwie o 0,4 proc. Bardzo dobrze na tym tle radził sobie MSCI Emerging Markets, idąc w górę do czwartku prawie o 2 proc.

Na giełdach azjatyckich przeważały w ostatnich dniach wzrosty, chociaż nie były one imponujące, w przypadku większości indeksów sięgały po około 1 proc. Wyjątek stanowiły Hang Seng, tracący nieco ponad 1 proc., i Shanghai Composite, idący w dół o 1,8 proc. W przypadku tego drugiego to czwarty spadkowy tydzień z rzędu. Od początku roku traci prawie 9 proc., zachowując się adekwatnie do stanu i perspektyw chińskiej gospodarki.

Bankowa zapaść na GPW

Warszawski parkiet prezentuje się w ostatnim czasie wyjątkowo słabo zarówno w porównaniu z giełdami rozwiniętymi, jak i z emerging markets. WIG20 znajduje się w tendencji spadkowej praktycznie nieprzerwanie od połowy lipca (z wyjątkiem tygodniowego zrywu z połowy sierpnia), a inwestorzy dawno już zdążyli zapomnieć o ataku byków na poziom 2600 pkt z końca maja. Od tego czasu indeks naszych blue chips stracił już 13 proc.

W pamięci utkwiła z pewnością sesja z minionej środy, w wyniku której WIG20 poszedł w dół o prawie 2 proc., ale to już kolejny dzień mocnych spadków (w poprzedni piątek, 6 września, spadek sięgał 2,3 proc.). W środę powodem było tąpnięcie akcji banków w reakcji na informację o sprzedaży 5,2-procentowego pakietu walorów Santandera Banku Polska przez głównego akcjonariusza po cenie znacznie niższej niż bieżąca.

To pociągnęło spadki w całym sektorze. WIG-banki spadł w środę o 4,1 proc., zmierzając w kierunku dołka z pierwszych dni sierpnia. Przed większą przeceną zdołały się uchronić jedynie akcje Pekao, spadające tego dnia jedynie o 1,5 proc. (walory Santandera ostatecznie taniała niemal o 8,6 proc., a walory PKO BP o 4,5 proc.).

  • Po około 4 proc. w dół szły także wchodzące w skład mWIG40 papiery BNP Paribas i ING Banku Śląskiego, sam indeks średnich spółek w środę spadł o 1,2 proc., a do czwartku niemal nie zmienił wartości. Spadkowa tendencja walorów sektora bankowego to na naszym parkiecie żadna nowość, ostatnia ich fala trwa od pierwszych dni września, a poprzednia, jeszcze silniejsza, wystąpiła od połowy lipca do początku sierpnia.

W efekcie w trakcie czterech pierwszych sesji minionego tygodnia WIG-banki tracił 2,4 proc., a WIG20 spadał o nieco ponad 1 proc. Pesymistyczny obraz rynku się nie zmienia. W całym zamieszaniu ucierpiał także indeks najmniejszych firm, spadając o 1,5 proc. WIG20 w przeliczeniu na dolary spadał o 1,7 proc., a MSCI Poland o 0,6 proc.

  • Poza indeksem sektora finansowego w dół o 2,2 proc. szedł do czwartku WIG-paliwa i to mimo informacji o odkryciu w Polsce sporego złóż ropy naftowej. Akcje PKN Orlen taniała o 2,25 proc.

O prawie 1,5 proc. w dół zniżkował WIG-informatyka, drugi tydzień z rzędu zaliczając spadkową tendencję po wcześniejszym czterotygodniowym rajdzie i ustanowieniu historycznego rekordu. Potężne, sięgające niemal 12 proc. odreagowanie zaliczył najgorzej radzący sobie w tym roku indeks branżowy, czyli WIG-chemia. Nawet po tym imponującym skoku nadal znajduje się na ostatniej pozycji pod względem skali spadku.

Przeceny ropy hamują, złoto blisko rekordów

Ostatnie dni przyniosły lekkie odreagowanie na rynku ropy naftowej, jednak jeszcze we wtorek amerykańska WTI taniała o 4,3 proc., schodząc momentami w okolice 65 dolarów za baryłkę, czyli do poziomu najniższego od połowy marca ub.r. Od początku roku WTI tanieje prawie o 5 proc.

Powody są powszechnie znane. To obawy o słabą kondycję gospodarek chińskiej i amerykańskiej. Prognozy na przyszłość także nie są najlepsze. Analitycy Citigroup spodziewają się, że w przyszłym roku średnia cena amerykańskiego surowca może zbliżyć się do 60 dolarów za baryłkę.

  • Takie prognozy mają swoje uzasadnienie w spadających wskaźnikach wyprzedzających dla USA i Chin. Na razie nie pomagają spadki zapasów w Stanach Zjednoczonych ani odroczenie przez OPEC zwiększenia wydobycia surowca o dwa miesiące. Wszystko to wskazuje na przejawy paniki inwestorów, spodziewających się utrwalenia przewagi podaży nad popytem.

W czwartek notowania WTI wróciły do poziomu nieco ponad 69 dolarów za baryłkę, a europejska Brent do ponad 72 dolarów za baryłkę, drożejąc o zaledwie 2,4 proc. Ruch w górę kontynuują natomiast notowania gazu ziemnego.

  • Do czwartku w USA surowiec drożał jednak już tylko o niespełna 5 proc., po niemal 6-procentowej wzroście z poprzedniego tygodnia i 5-procentowym wzroście z pierwszych dni września.

Spadki cen surowca miały za to miejsce na giełdach europejskich, chociaż nie były one już tak duże jak poprzednio (8,5 proc. tydzień wcześniej) i sięgały około 1 proc. Problemy chińskiej gospodarki przekładają się także na sytuację na rynku miedzi. Co prawda do czwartku notowania kontraktów terminowych na ten metal wzrosły o 3 proc., ale wciąż od kilku tygodni utrzymują się w tendencji bocznej po wcześniejszej sporej przecenie, trwającej od końca maja do połowy sierpnia.

Zmienne nastroje na rynku surowców

Trzeci tydzień z rzędu trwa spadkowa tendencja na rynku aluminium, które tym razem tanieło do czwartku o około 1 proc. Przekraczający 17 proc. skok zaliczyła cena palladu, próbując wyrwać się z trendu bocznego. Liczne wcześniejsze próby kończyły się jednak niepowodzeniem.

  • Po 7 proc. w górę szły notowania platyny. W przypadku złota od czterech tygodni mamy do czynienia z niewielkimi wahaniami notowań, wciąż znajdującymi się w okolicach historycznych rekordów. Cena nie schodzi poniżej 2500 dolarów za uncję, często za to przekraczając 2550 dolarów. Do czwartku szła w górę o 2,3 proc., osiągając nowy rekord.

Zmienne nastroje panują w ostatnich dniach na rynku towarów rolncyh. Drożały pszenica i owies, w dół szły ceny kukurydzy i soi. Tradycyjnie już spore ruchy można było obserwować w przypadku kakao, które drożało do czwartku o ponad 9 proc., oraz w mniejszym stopniu kawy, drożącej o prawie 3 proc. i trzymającej się w okolicach lokalnego szczytu z połowy lutego 2022 r.