Ministrowie finansów i zdrowia, a także Polska 2050, Lewica oraz PSL zgłosili propozycje zmian w przepisach dotyczących naliczania składki zdrowotnej, jak przypomniał dziennik. Rząd zapowiedział, że wspólny projekt trafi podczas pierwszego posiedzenia Sejmu po wakacjach. Następnie będzie procedowany przez Senat, ponownie przez Sejm, aż trafi na biurko prezydenta – podkreślono w artykule.
„W optymistycznym scenariuszu będziemy mieli nową ustawę w listopadzie. Ale co z obietnicą skierowaną do przedsiębiorców o sześciomiesięcznym vacatio legis? Co z zapowiadanymi szerokimi konsultacjami, między innymi z księgowymi?” – zapytała Beata Boruszkowska, prezes Krajowej Izby Biur Rachunkowych, cytowana przez „Rzeczpospolitą”. Reforma będzie wymagała przygotowania nie tylko ze strony przedsiębiorców, księgowych i informatyków, ale także samego ZUS-u. „Rzeczpospolita” zastanawia się, czy obiecany termin wejścia w życie zmian jest realny.
„Wydaje się, że nawet rządzący zaczynają tracić wiarę, bo w ostatnich dniach zapowiedzi zmian ograniczają się do zniesienia obowiązku płacenia składki przy sprzedaży środków trwałych” – czytamy w artykule. Według rozmówców gazety byłoby to jedynie małe zbliżenie do rzeczywistej reformy, ponieważ mali przedsiębiorcy rzadko sprzedają środki trwałe i mogliby nie zauważyć żadnej różnicy.
Składka zdrowotna dla przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą jest obecnie na poziomie 9 proc., natomiast dla osób pracujących na umowę zlecenie wynosi 4,9 proc. Składkę trzeba obliczać każdego miesiąca i dokonać rocznego rozliczenia, które często kończy się dopłatami lub zwrotami. Ryczałtowcy opłacają składkę zdrowotną w zależności od swoich dochodów pomniejszonych o składki na ubezpieczenia społeczne (są podzieleni na trzy grupy). Po zakończeniu roku wielu z nich musi uzupełnić płatności do ZUS – przypomniała „Rzeczpospolita”.