Pracujący w Chinach Tajwańczycy nie powinni obawiać się wytycznych Pekinu wprowadzonych w zeszłym miesiącu, które przewidują karę śmierci wobec „krnąbrnych” zwolenników niepodległości Tajwanu – przekonywała w środę rzeczniczka chińskiego biura ds. Tajwanu.
„Ogromna liczba tajwańskich rodaków, w tym tajwańskich pracowników zatrudnionych w międzynarodowych korporacjach, nie musi mieć żadnych obaw, o ile nie angażują się w nielegalne i przestępcze działania, i mogą spokojnie studiować, pracować i mieszkać na kontynencie” – powiedziała Zhu Fenglian, rzeczniczka biura Biuro ds. Tajwanu na konferencji prasowej.
Wydanych 21 czerwca przez chińskie władze nowych wytycznych w „sprawie karania przestępstw secesji i podżegania do secesji” znalazł się zapis, który przewiduje karę śmierci w „szczególnie poważnych” przypadkach wobec „krnąbrnych” zwolenników niepodległości Tajwanu.
Tydzień później władze w Tajpej wezwały swoich obywateli do unikania zbędnych podróży do Chin, Hongkongu i Makau, stwierdzając, że „rzeczywiście istnieje ryzyko” dla bezpieczeństwa podczas podróży do Chin oraz podległych im regionów Hongkongu i Makau.
Rzecznik Tajwańskiej Rady ds. Chin Kontynentalnych przypomniał, że w ostatnim czasie odnotowano kilka przypadków „nielegalnego zatrzymania, przetrzymywania i przesłuchiwania obywateli Tajwanu” w Chinach kontynentalnych.
Prezydent Tajwanu Lai Ching-te zwrócił pod koniec czerwca, że Chiny „nie mają prawa karcić” Tajwańczyków za ich poglądy. Zdaniem ekspertów takie działania Pekinu są elementem wojny psychologicznej.
Władze w Pekinie traktują demokratycznie rządzony Tajwan jako swoją zbuntowaną prowincję i nie wykluczają użycia siły w celu przejęcia nad nią kontroli, a Laia określają mianem „niebezpiecznego separatysty”.
Z Pekinu Krzysztof Pawliszak (PAP) krp/wr/ Źródło: PAP