Najwięcej, bo 15 zwycięstw broniącej tytułu Argentyny, i zaledwie jeden triumf Kolumbii. W niedzielnym finale Copa America na Hard Rock Stadium w doszło meczu dwóch zespołów z jakże inną historią na tym turnieju. Ale na amerykańskich boiskach Kolumbijczycy spisywali się wcale nie gorzej od mistrzów świata, dlatego też piłkarze Nestora Lorenzo, prowadzeni przez odrodzonego Jamesa Rodrigueza, mocno wierzyli w sprawienie ogromnej niespodzianki.
Jednak Argentyna wcale nie zamierzała tego zadania rywalom ułatwiać. Mistrzowie globu chcieli zdobyć czwarte trofeum w ciągu trzech lat, broniąc mistrzostwa kontynentu wywalczonego w 2021 roku w Brazylii. To właśnie wtedy Leo Messi przerwał serię niepowodzeń w finałach wielkich turniejów i sięgnął po pierwszy, upragniony tytuł z reprezentacją. W niedzielę ośmiokrotny zdobywca Złotej Piłki planował godnie uczcić swój dziesiąty finał z „Albicelestes”, a jednocześnie zdobyciem trofeum godnie pożegnać kończącego reprezentacyjną karierę przyjaciela – Angela Di Marię.
Jednak zanim w ogóle usłyszeliśmy o godzinie pierwszy gwizdek Brazylijczyka Raphaela Clausa, przy bramach Hard Rock Stadium doszło do gorszących scen z udziałem kolumbijskich kibiców, którzy w nadkomplecie, bez biletów, próbowali wtargnąć na obiekt. W ten sposób doszło do starć ze służbami porządkowymi, a rozpoczęcie meczu opóźniono przez to aż o 75 minut.
Wielka intensywność, ale bez gola. I ten koncert Shakiry…
Chociaż spotkanie rozpoczęło się od mocnego, lecz niecelnego strzału Juliana Alvareza już w pierwszej minucie gry, później na murawie Hard Rock Stadium lepsze wrażenie sprawiała Kolumbia. Drużyna Nestora Montero była żywsza, grała bardziej intensywnie i była w stanie osiągnąć przewagę optyczną nad swoim rywalem.
Argentyna odpowiedziała groźną szansą w 20. minucie, gdy po płaskim dośrodkowaniu Angela di Marii strzał Leo Messiego z centrum pola karnego trafił w stojącego przed bramką… napastnika mistrzów świata Juliana Alvareza.
Po pół godziny gry obrońców tytułu uratował Emiliano Martinez, końcówkami palców broniąc świetny strzał z dystansu Jeffersona Lermy. Kilka minut później argentynscy kibice zamarli, gdy po dośrodkowaniu spod linii końcowej Leo Messi został jeszcze poturbowany przez lecącego wsłizgiem Santiago Ariasa.
Gwiazdor długo leżał z grymasem bólu na murawie, ale po interwencji fizjoterapeutów zdołał wrócić do gry, wychodząc także na drugą połowę.
Zanim jednak do niej doszło, również przerwa w meczu trwała dłużej niż zazwyczaj, około pół godziny. Organizatorzy finału zapatrzyli się bowiem na Super Bowl i zorganizowali między połowami „Halftime show”, którym w tym przypadku był koncert Shakiry.
Kontuzja i rozpacz Leo Messiego. Na ławce polały się łzy
Kolejne nietypowe jak na mecz piłkarski okoliczności nie wybiły z rytmu zawodników obu drużyn. Tak jak pierwsza cześć spotkania rozpoczęła się od strzału Alvareza, tak druga od silnej próby z kilkunastu metrów Santiago Ariasa, która minęła argentyńską bramkę.
W odpowiedzi w zamieszaniu w polu karnym Kolumbii zablokowany został Angel Di Maria. W 54. minucie po stałym fragmencie gry szansę miała Kolumbia, gdy strzał głową z kilku metrów Davinsona Sancheza poszybował nad bramką.
Cztery minuty później znowu odpowiedział rywalom Di Maria i tym razem uderzył płasko i celnie na bramkę Camilo Vargasa, jednak kolumbijski bramkarz nie dał się zaskoczyć.
W 64. minucie Messi raz jeszcze ucierpiał na tę samą, poturbowaną w pierwszej połowie prawą nogę i tym razem już nie dał rady kontynuować gry. Z grymasem bólu opuścił boisko, zmieniony przez Nicolasa Gonzaleza.
Od tego momentu Argentyna musiała radzić sobie bez swojego lidera, któremu już na ławce rezerwowych opatrzone kontuzjowany staw skokowy. Messiemu puściły też emocje, a na jego twarzy pojawiły się spore łzy.
Późniejsze zdjęcia z ławki rezerwowych potwierdziły, że były piłkarz FC Barcelony doznał skręcenia kostki. Co więcej, kilka minut później „Albicelestes” stracili także kontuzjowanego Gonzalo Montielą, który musiał zostać zastąpiony Nahuelem Moliną.
Piękna akcja rezerwowych na wagę obrony tytułu. Lautaro zadedykował gola Messiemu
Dogrywka rozpoczęła się od jeszcze jednej, wręcz najlepszej szansy Gonzaleza. W 95. minucie skrzydłowy Fiorentiny po składnej akcji drużyny i podaniu Rodrigo de Paula uderzył z kilku metrów prosto w ręce Camilo Vargasa. Kolumbia jedyną groźną akcję w pierwszej części dogrywki przeprowadziła siedem minut później, gdy strzał z 20 metrów Jhona Ariasa ofiarnie i efektownie zablokowali stoperzy – Lisandro Martinez i Cristian Romero.
Kolumbijczycy w dogrywce grali już także bez swojego lidera, jako że trener Nestor Montero zdecydował się ściągnąć z boiska Jamesa Rodrigueza.
Po krótkiej przerwie niewiele zabrakło Lautaro Martinezowi, by sięgnąć przed bramką po centrze Angela Di Marii. W odpowiedzi po drugiej stronie boiska w ostatniej chwili zablokowany w polu karnym został Miguel Borja.
W końcu w 112. minucie wreszcie doczekaliśmy się pierwszego gola w tym spotkaniu. Po znakomitej akcji rezerwowych – Leandro Paredesa i Giovaniego Lo Celso – sam na sam z kolumbijskim bramkarzem wyszedł Lautaro Martinez i silnym strzałem nie dał mu absolutnie żadnych szans. Argentyna objęła prowadzenie, a sam Martinez pobiegł po golu do kontuzjowanego Messiego, dedykując mu tego gola.
W 117. minucie doszło do kolejnej ważnej zmiany w tym spotkaniu. Z boiska zszedł bowiem Angel Di Maria, dla którego był to 145. i ostatni występ w reprezentacji Argentyny. Więcej bramek w Miami już nie padło.
Argentyna pokonała Kolumbię 1:0 i obroniła tytuł wywalczony trzy lata temu, z 16 triumfami w Copa America zostając samodzielnym rekordzistą w tym względzie. Dla Albicelestes i Leo Messiego, u którego łzy w 120. minucie zamieniły się w szczery uśmiech, jest to czwarty puchar w ciągu trzech lat. Kolumbia z kolei przegrała po raz pierwszy od 28 meczów. W nagrodę za obronę tytułu Argentyńczycy w przyszłym roku zagrają Finalissimę z mistrzami Europy Hiszpanami.