Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Gdy eksplozje jądrowe spustoszyły Hiroszimę i Nagasaki, a Japonia skapitulowała, Robert Oppenheimer był w ojczyźnie gwiazdą. Twarz ojca bomby atomowej trafiała na okładki amerykańskich czasopism. Pisano o fizykach z Los Alamos, którzy „noszą peleryny supermanów” i którzy jako „współcześni Prometeusze” wdarli się na Olimp, by następnie przekazać śmiertelnikom „pioruny samego Zeusa”. Po latach wojennych trudów atmosfera triumfu, która ogarnęła amerykańską opinię publiczną, była zrozumiała. Znakomita większość Amerykanów nie wiedziała zresztą jeszcze wówczas, jak wyglądała zagłada Hiroszimy i Nagasaki. Tym bardziej nie wiedziano, że możliwe jest skonstruowanie bomby termojądrowej – wielokrotnie bardziej niszczycielskiej.
Zobacz także: „Oppenheimer”: Pierwsze zniszczenie świata. Nolan nie mógł nakręcić bardziej aktualnego filmu [RECENZJA] Naukowcy wiedzieli, Oppenheimer także. W pierwszych powojennych miesiącach miał na tym tle więcej rozterek, niż był gotów publicznie przyznać. W pewnym sensie moment jego największego triumfu był też zalążkiem jego późniejszej tragedii.
Najstraszniejsza z broni i nerwowy wrak
Dla większości naukowców, którzy brali udział w projekcie Manhattan, Hiroszima i Nagasaki były wstrząsem. Wielu z nich dołączyło do prac nad bronią atomową, bo obawiali się, że taką broń mogłyby mieć jako pierwsze hitlerowskie Niemcy. Rzesza jednak upadła, zanim bombę ukończono – tyle że wojskowi nie kryli, że i tak zamierzają użyć „gadżetu” (jak nazywano bombę) przeciwko Japonii. Jeszcze przed testem Trinity, tj. próbnym wybuchem jądrowym, naukowcy z Los Alamos zorganizowali wewnętrzną ankietę.
Idę W przyszłość – ona obiecała nam spełnienie wielkich nadziei
Był to ważny element kształtowania się mojej osobowości. Gdyby nie ta spóźniona, lecz niezbędna edukacja, nie wykonałbym swego zadania w Los Alamos” – mówił w wywiadach. Jeden z niedawnych współpracowników Oppenheimera mówił o nim po wojnie: „Miał czerwoną wysypkę, ale teraz jest już na nią odporny”.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej
- Onetu Gdy eksplozje jądrowe spustoszyły Hiroszimę i Nagasaki
- a Japonia skapitulowała
- Robert Oppenheimer był w ojczyźnie gwiazdą
„Panie prezydencie, mam krew na rękach”
– wykrztusił Oppenheimer podczas spotkania z prezydentem Harrym Trumanem. Nie do końca wiadomo, co Truman odpowiedział, ale podobno coś w rodzaju: „Niech się pan nie martwi, ta krew jest na moich rękach”.
- Naukowcy wiedzieli, Oppenheimer także
Krew na rękach – ale na czyich?
– był gotów publicznie przyznać. W pewnym sensie moment jego największego triumfu był też zalążkiem jego późniejszej tragedii.