Nie chodzi nam o krytykę działalności ONZ, ale z racji swoich rozmiarów i procesu administracyjnego, zanim te pieniądze trafią do odpowiednich instytucji, a potem już bezpośrednio do osób potrzebujących, minie sporo czasu – powiedział Jan Wysocki.
Tymczasem Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej ma w Libanie duże doświadczenie, a brakuje środków na natychmiastową pomoc. Wspomniane 8 milionów złotych (2 miliony dolarów) to kwota, jaką polski rząd zadeklarował w ramach międzynarodowej konferencji zwołanej w październiku z inicjatywy prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Konflikt Izraela z Hezbollahem, w tym izraelska operacja lądowa na południu Libanu i intensywne bombardowania dużych miast, doprowadził do wysiedlenia setek tysięcy ludzi. Sytuacja jest tym trudniejsza, że Liban, który jest pogrążony w kryzysie gospodarczym i politycznym, gości też około miliona uchodźców z Syrii.
Podczas konferencji we Francji ponad 70 krajów zadeklarowało przekazanie 800 milionów euro pomocy humanitarnej – to odpowiedź na apel ONZ – oraz wsparcie dla libańskich sił zbrojnych wysokości 200 milionów euro.
Polska także uczestniczyła w konferencji i zadeklarowała, że przekaże 2 miliony dolarów na działania Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej oraz Światowego Programu Żywnościowego.
To mniej niż niektóre inne kraje – Francja i Niemcy obiecały przekazać po około 100 milionów dolarów, Włochy prawie 11 milionów.
Z drugiej strony polskie organizacje są przekonane, że nawet za część z 8 milionów złotych mogłyby sporo zdziałać. Jednak pieniądze trafią nie bezpośrednio do nich, ale do rozbudowanej „maszyny” wielkich agend ONZ.
Pomoc udzielana przez mniejsze, polskie organizacje mogłaby trafiać szybciej i bardziej bezpośrednio, przy okazji budując wizerunek i „soft power” kraju.
Polskie organizacje w Libanie „zdziwione” – Z polskim MSZ współpracujemy ponad dekadę, pomagając Libańczykom. Zawsze towarzyszyła temu bardzo duża promocja kraju, bo każdą pomoc dostarczamy „pod polską flagą” – podkreśla Wysocki.
Zresztą samo Ministerstwo Spraw Zagranicznych – w o przekazaniu 2 miliony dolarów – chwali się, że „od wielu lat Polska wspiera w Libanie najuboższych mieszkańców kraju oraz syryjskich uchodźców”.
To wsparcie jest realizowane przez PCPM i inne polskie organizacje, które jednak nie otrzymały teraz dodatkowych środków na ulżenie ludziom w trwającym kryzysie.
PCPM, a także Polska Akcja Humanitarna, otrzymują z programu Polska Pomoc środki na projekty tak zwanej pomocy rozwojowej w Libanie. Jednak te mają zupełnie inny charakter, bo dotyczą długofalowego wsparcia, a nie reakcji na kryzys humanitarny.
„Polska Akcja Humanitarna prowadzi obecnie trzyletni projekt współfinansowany w ramach polskiej współpracy rozwojowej MSZ RP na miejscu w Libanie, który dotyczy wsparcia młodych osób w pozyskiwaniu kompetencji i umiejętności przydatnych na rynku pracy” – mówi nam Helena Krajewska, rzeczniczka prasowa PAH.
Tymczasem w związku z masowym wysiedleniem pojawiły się zupełnie podstawowe potrzeby: schronienia, koce, leki, żywność.
„W Polsce mamy gotowe zestawy materacy, koców, medykamentów, których brakuje w Libanie. Polska ma wypracowane od lat zdolności, żeby taką pomoc dostarczyć bezpośrednio i znacznie szybciej. Zwłaszcza że MSZ uruchamiał już tego typu środki w przypadku kryzysu humanitarnego w Strefie Gazy” – wspomina Wysocki i dodaje.
Przedstawiciel fundacji wskazuje, że byłoby to zupełnie zrozumiałe, gdyby chodziło o kraj, gdzie polskich organizacji nie ma. Jednak PCPM działa w Libanie od 2012 roku, od lat działalność prowadzi tam także PAH.
„Posiadamy doświadczenie, zaplecze, jako jedyni w Polsce mamy na miejscu personel, to kilkunastu lokalny pracowników i dwojka pracowników centrali w Warszawie. Mamy tam doskonałe relacje z lokalną administracją. Wiemy gdzie i jaka pomoc jest potrzebna” – mówi Wysocki.
Lokalne władze w rejonie Akkar na północy Libanu, gdzie skupia się działalność PCPM, same poprosiły Polaków o stworzenie „strefy humanitarnej”. Organizacja zrobiła to z własnej rezerwy, pochodzącej ze zbiórek.
Podobnie działa teraz w reakcji na kryzys PAH: „Nie staraliśmy się jako PAH o dodatkowe środki ze strony MSZ RP na ten cel, ale przy takiej skali potrzeb każde wsparcie ze strony ludzi, firm czy instytucji będzie bardzo cenne dla nas jako organizacji pomagających na miejscu” – dodaje Helena Krajewska.
Poprosiliśmy MSZ o komentarz i czekamy na odpowiedź.