Proces Dominique’a Pelicota stał się symbolem walki z przemocą seksualną, ukazując skalę i brutalność zbrodni, jakie były dokonywane przez ponad dekadę na jego żonie w zaciszu ich domu. Gisèle, która przez lata była nieświadomie narkotyzowana przez męża, stała się ofiarą nie tylko jego, ale również licznych mężczyzn, którzy za jego zgodą i zaproszeniem dopuszczali się gwałtów.
Proces toczący się w Avignon jest jednym z najgłośniejszych dotyczących przemocy seksualnej we Francji w ostatnich latach. Dominique Pelicot przyznał, że rekrutował mężczyzn przez internet, by zgwałcili jego żonę, gdy ta była pod wpływem silnych środków uspokajających i nasennych, które podawał jej bez jej wiedzy. Wstrząsające jest to, że większość tych gwałtów była filmowana, a nagrania stały się kluczowym dowodem w sprawie.
Gisèle zdecydowała się na odważny krok – zażądała, by proces był otwarty, a nagrania gwałtów pokazane publicznie. W jej oczach to nie ofiary, ale sprawcy powinni czuć wstyd. „Chcę, żeby wszystkie kobiety, które zostały zgwałcone, wiedziały, że to nie my mamy się wstydzić – to oni powinni” – powiedziała w swoim poruszającym wystąpieniu.
„Wydawał się kochający i troskliwy”
Na sali sądowej Gisèle przywoływała wspomnienia z życia u boku Dominique’a. Mówiła o nim jako o człowieku, który wydawał się kochającym, troskliwym mężem. „Byłeś troskliwym, uważnym mężem, nigdy nie wątpiłam w ciebie. Śmialiśmy się i płakaliśmy razem” – mówiła, walcząc z emocjami.
Jej świadectwo ujawniało głębię zdrady, jakiej doświadczyła. Przez wiele lat czuła się szczęśliwa i bezpieczna u boku męża, nie zdając sobie sprawy, że to on był odpowiedzialny za jej problemy zdrowotne, które były wynikiem podawanych jej narkotyków.
- Dominique Pelicot przyznał, że narkotyzował żonę, podając jej środki nasenne w potrawach, które dla niej przygotowywał, a także w deserach, takich jak lody.
- W ten sposób zapewniał, że pozostawała nieprzytomna, gdy sprowadzał obcych mężczyzn do ich sypialni.
Gisèle przyznała, że nigdy nie miała żadnych podejrzeń – rano budziła się zmęczona, co przypisywała długim spacerom i ogólnemu wyczerpaniu, jakie przypisywała swojemu wiekowi. Niektóre symptomy były niepokojące, ale nie była w stanie ich zinterpretować.
Proces wywołał ogromne poruszenie społeczne nie tylko we Francji, ale również w całej Europie. W szczególności szokujący jest fakt, że wielu oskarżonych mężczyzn twierdziło, iż nie wiedziało, że Gisèle była nieprzytomna, co według nich zwalniało ich z odpowiedzialności za gwałt.
Tego rodzaju obrona wywołała oburzenie wśród opinii publicznej i stała się pretekstem do dyskusji o świadomości, zgodzie oraz prawach ofiar przemocy seksualnej.
Gisèle Pelicot, choć została ciężko doświadczona psychicznie, postanowiła walczyć nie tylko o sprawiedliwość dla siebie, ale także dla innych ofiar. „Nie wiem, czy wystarczy mi życia, żeby to wszystko zrozumieć” – mówiła.
Jej decyzja o otwartym procesie ma na celu zmianę sposobu, w jaki społeczeństwo patrzy na gwałt i takie przestępstwa. „Powiedziano mi, że jestem odważna. To nie jest odwaga, to wola i determinacja, by zmienić społeczeństwo” – dodała.
Historia Gisèle
Historia Gisèle to nie tylko opowieść o przerażającej zdradzie i przemocy, ale także o sile i determinacji kobiety, która postanowiła przeciwstawić się systemowi. Jej świadectwo ma ogromne znaczenie dla wszystkich ofiar przemocy seksualnej, a jej walka o otwarty proces ma na celu ukazanie prawdy, której, jak mówi, „nie można dłużej chować pod dywan”.
- Warto zauważyć, że podobne przypadki, w których ofiary były wykorzystywane przez swoich partnerów, nie są odosobnione.
- Z danych Organizacji Narodów Zjednoczonych wynika, że aż 1 na 3 kobiety na świecie doświadcza przemocy fizycznej lub seksualnej, najczęściej ze strony partnera życiowego.
Zjawisko to jest powszechne, ale często ignorowane lub bagatelizowane. Gisèle Pelicot, stając przed sądem i dzieląc się swoją historią, daje głos wszystkim tym, którzy dotąd nie mieli odwagi, by mówić.